„A Ty znowu na wakacje? Nie za dużo tego dobrego?”. Ten standardowy zestaw pytań od bliskich i znajomych towarzyszy mi przy niemal przy każdym wyjeździe. Nie pomagają tłumaczenia, że to żaden urlop, a praca połączona z podróżą i że zabrany ze sobą komputer potrzebny jest mi do realizacji zleceń, a nie wrzucania zdjęć na Facebooka. No bo jak to, pojechać na drugi koniec świata i pracować zamiast wypoczywać lub zwiedzać? Nie ma opcji! A jednak – biurem cyfrowego nomady może być dowolne miejsce na ziemi. Wystarczy dobre przygotowanie! Sprawdź, jak organizować pracę w podróży!
Organizacja pracy w podróży – moje sposoby
Balans między pracą i podróżą
Organizację pracy w podróży zacznij od znalezienia odpowiedzi na jedno kluczowe pytanie.
Ile czasu jesteś w stanie poświęcić na podróż, by jednocześnie móc wykonywać wszystkie swoje pracowe obowiązki?
Znalezienie równowagi między podróżą i pracą to spore wyzwanie, zwłaszcza na początku przygody z cyfrowym nomadyzmem. Jeśli przed Tobą pierwszy pracowy wyjazd – koniecznie sprawdź mój wcześniejszy wpis. Zebrałam w nim kilka porad, z których możesz skorzystać na starcie.
Większość cyfrowych nomadów pracę z podróżami łączy na jeden z dwóch sposobów. Oto one!
1. Intensywna podróż
Kiedy w 2015 roku wyjeżdżałam z laptopem do Azji, nie spodziewałam się, że wrócę z niej z 9 odwiedzonymi krajami na liczniku. Powiedzieć, że był to wyjazd intensywny, to jak nie powiedzieć nic. Jasne, zdarzały nam się nieco dłuższe, miesięczne postoje w kilku miejscach, takie jak ten w Chiang Mai w Tajlandii. Nie ma jednak co się oszukiwać – przez większość czasu gnaliśmy od kraju do kraju. Chcieliśmy zobaczyć wszystko to, co widzą pełnoetatowi podróżnicy. Z laptopami w plecaku spędzaliśmy mnóstwo czasu w autobusach, pociągach, samolotach i na statkach. Czasem po dotarciu do miejsca mieliśmy „tyły” w pracy, przez co zarywaliśmy noce. Jednocześnie nie chcieliśmy z niczego rezygnować, więc wstawaliśmy rano i ruszaliśmy dalej przed siebie. I tak w kółko…
Życie w takim trybie było co prawda bardzo ekscytujące, ale jednocześnie niesamowicie obciążające. Patrząc na to z perspektywy czasu nie wiem, jak udało nam się pędzić tak przez niemal rok i nie zwariować. Tak intensywna podróż połączona z pracą to pomysł tylko dla szaleńców.
2. Slow travel
Nie ukrywam – chęć wyciśnięcia z danego miejsca tyle, ile się da, to moja słaba strona. Jeśli jadę w nowe miejsca, to wiem, że będę wstawać skoro świt i chodzić spać w środku nocy. Tylko po to, żeby przypadkiem nie ominęło mnie coś ciekawego. Powoli jednak uczę się na swoich błędach i zwyczajnie zwalniam, co Tobie też gorąco polecam.
Najlepszym przykładem wdrożenia idei slow travel, jest dla mnie tegoroczny wyjazd do Ameryki Środkowej. Plan na nią miałam niezwykle ambitny. Gwatemala, Salwador i Nikaragua w nieco ponad miesiąc, oczywiście pracując tyle samo, co w Polsce. Lista „to do” nie miała końca, mieliśmy dotrzeć w każdy chyba możliwy zakątek tych trzech krajów. Tymczasem szybko okazało się, że wyjątkowo nie mamy takiej potrzeby. Nieco winne było temu gwatemalskie Atitlan, jezioro uznawane za najpiękniej położone na świecie, a już na pewno – w mojej opinii – najbardziej spektakularne miejsce, w jakim miałam okazję pracować. Swoimi widokami rozpieszczało nas codziennie tak bardzo, że pobyt tam przedłużaliśmy kilkakrotnie, kosztem innych miejsc na liście. Nie zobaczyliśmy ruin Majów, nie pojechaliśmy na kolorowy targ w Chichicastenango, liczba zdobytych wulkanów była mniejsza o jeden, ale wszystko to wynagrodził nam komfort psychiczny, jakiego dawno nie mieliśmy na żadnym wyjeździe.
Podróże z zasady bywają cholernie męczące. Jeśli oprócz codziennego odkrywania okolicy, musisz jeszcze pracować, to obciążenie dla organizmu staje się naprawdę olbrzymie. Do tego dochodzi transport, zmiany noclegów, często konieczność szukania przestrzeni z dobrym internetem. Nieco wolniejszy tryb przemieszczania się, to nie tylko doskonały sposób na lepsze poznanie odwiedzonych miejsc, ale przede wszystkim czas na regenerację sił, których każdemu z nas potrzeba. No i zwyczajnie, lepsze warunki do pracy – bez pośpiechu, bez goniących deadline`ów, bez zarywania nocek. Dłuższe przebywanie w jednej lokalizacji pozwala też na zmniejszenie ogólnych kosztów całego przedsięwzięcia.
Rytm pracy w podróży
Bez względu na to, który scenariusz wybierzesz – znajdź swój rytm pracy w podróży. Nie chodzi oczywiście, byś trzymał się go kurczowo i powtarzał każdego dnia. Dzięki stałym porom wyrobisz jednak sobie dobre nawyki, które są szczególnie cenne, gdy łączysz pracę z podróżą. Doskonale pamiętam swoje pierwsze pracowe dni w Tajlandii. Tonsai Bay, jedno z moich ulubionych miejsc w tym kraju, znajomi, którzy eksplorowali okolicę i ja, większość dnia spędzająca w jednym z barów w okolicy. Byłam okropnie sfrustrowana – tym bardziej, kiedy odkryłam, że praca w hamaku na plaży nie jest wcale taka super, jak ją malują. Bardzo szybko zrozumiałam też, że bez porządnego planu daleko nie zajadę – dosłownie i w przenośni.
W przypadku całej Azji bardzo dobrze sprawdził się u mnie jeden patent. Swój pracowy dzień dzieliłam na dwie części. Wczesnym rankiem, przez kilka godzin wykonywałam bardziej wymagające zadania, wieczory, kiedy i tak nie było nic więcej do roboty, poświęcałam na odpisywanie na wiadomości i pozyskiwanie klientów. W tej strefie czasowej miało to dodatkowy plus – moi klienci otrzymywali maile w ciągu ich dnia pracy, a nie w środku nocy.
Taki sposób łączenia pracy z podróżą miał jeszcze jeden ważny atut – większość dnia mogłam poświęcać na to, na co akurat miałam ochotę. Po 2-3 godzinach porannej pracy jeździliśmy skuterem po okolicy, wchodziliśmy na wulkany i nurkowaliśmy z żółwiami. Mieliśmy przy tym poczucie, że część zadań na dany dzień jest już za nami. Z tych mniejszych i większych wycieczek wracaliśmy dzięki temu z dodatkową motywacją do pracy.
Miejsce do pracy w podróży
Na początku mojej przygody z cyfrowym nomadyzmem byłam przekonana, że do pracy nie potrzebuję niczego więcej poza laptopem i internetem. Bardzo szybko okazało się, że nie do końca jest tak kolorowo. Wspomniany hamak jest super, ale poparzone od nagrzanego komputera nogi – już mniej. Łóżko do pracy też się nie na nadaje – plecy bolą, a w dodatku chce się spać. Staram się, by na każdym z wyjazdów zapewnić sobie chociaż podstawowe warunki do pracy.
Praca z hostelu/hotelu – dla mnie idealna opcja, bo lubię ciszę i brak rozpraszaczy. Zawsze jednak szukam miejsc, w których znajduje się biurko i wygodny fotel. Bardzo ważna, szczególnie w Azji, jest też klimatyzacja. Jeśli zatrzymuję się w hostelach, to tylko takich z przestrzeniami wspólnymi, w których da się dłużej popracować.
Praca z kawiarni – drugie z moich ulubionych rozwiązań, zwłaszcza, gdy na miejscu mogę liczyć na dobrą kawę. Oprócz niej, przed rozstawieniem swojego mobilnego biura, sprawdzam, jak dane miejsce przedstawia się pod kątem internetu. W wielu miejscach kawiarnie polecane do pracy wyszukuję po prostu w sieci. Na lokalnych forach znaleźć można informacje o tym, czy dany lokal ma wifi i gniazdka oraz czy w ogóle nadaje się do dłuższych posiadówek z laptopem.
Praca z przestrzeni coworkingowej – z nią mam pewien problem. Sama idea jest bez wątpienia świetna, ale niekoniecznie dopasowana do mojego stylu pracy. Zamiast inwestować czas w networking, wolę po prostu robić swoje. W takich miejscach ciężko jest mi się skupić, zupełnie jak w tradycyjnym biurze. Choć jest jeden wyjątek, który stanowi najlepsze potwierdzenie tej reguły. Podczas pobytu w Nikaragui, zatrzymaliśmy się w jednym z hoteli/hosteli sieci Selina, która swoje usługi w dużej mierze kieruje właśnie do cyfrowych nomadów. Tamtejsza przestrzeń coworkingowa okazała się być prawdziwą petardą – dawno nie miałam przyjemności pracować z tak świetnie przemyślanego miejsca.
O moich ulubionych miejscach do pracy zdalnej pisałam też w poniższym artykule.
Efektywność pracy w podróży
Organizacja pracy w podróży to nie tylko znalezienie miejsca na swoje mobilne biuro czy wyznaczenie godzin poświęcanych na wykonywanie zadań. Sporym wyzwaniem jest efektywność, wystawiana na próbę na wiele sposobów. Złapanie motywacji w nowych miejscach, które zachęcają do odkrywania ich uroków, wymaga sporo samodyscypliny. Za oknem masz świetną plażę lub fascynujące miasto, ale musisz wstrzymać się z ich eksploracją z powodów zadań, które jeszcze przed Tobą.
W efektywniejszym wykonywaniu zadań pomaga mi:
- planowanie kolejnych dni i tygodni pracy,
- tworzenie list zadań, które chce zrealizować,
- określanie czasu, jaki jest potrzebny do wykonania zadań,
- zakładanie dodatkowego czasu na nieprzewidziane sytuacje (słaby internet, zepsuty autobus, problem ze znalezieniem noclegu).
Dzięki tym prostym patentom mam poczucie większej kontroli nad tym, co muszę zrobić. Mogę też śledzić postępy prac, co jest dla mnie dodatkową motywacją. Przewidywanie dodatkowego czasu na realizację zadań pozwala mi dodatkowo zminimalizować stres związany z awaryjnymi sytuacjami, które w podróży zdarzają się niezwykle czesto.
By utrzymać wysoki poziom motywacji, konieczne jest zarówno dobre planowanie, jak i przewidywanie przerw od pracy. Nic nie napędza mnie do pracy z drugiego końca świata tak bardzo, jak świadomość, że po wyłączeniu komputera mogę zrobić coś niestandardowego – wejść na wulkan czy ponurkować z żółwiami. Umiejętność odcięcia się od rozpraszaczy i korzystanie z przydatnych narzędzi też są nie bez znaczenia. Więcej na ten temat przeczytasz we wpisie od 5 sposobach na produktywność w pracy zdalnej.