Zdalnie pracuję od ponad 5 lat. Odkąd pamiętam, i to nie kwestia mojej słabej pamięci, z pracą w biurze było mi zwyczajnie nie po drodze. Przelotne przygody z tradycyjnymi biurami zakończyłam już w trakcie studiów, dość mocno zresztą zniechęcona. Dzisiaj wiem, że była to najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć. Jakie zalety pracy zdalnej – mimo obecnych też wad– sprawiają, że nie zamieniłabym jej na nic innego?
1. Łączę pracę z podróżami
Zamiłowanie do podróży to najbardziej oczywista, a jednocześnie najważniejsza, zaleta pracy zdalnej. Wakacje raz do roku? Krótki, więc intensywny urlop, a po nim zbyt wiele miesięcy, podczas których miałabym karmić się wspomnieniami z ostatniego wyjazdu? Prędzej umarłabym z frustracji!
Dzięki pracy zdalnej planuję wakacje, kiedy chcę. A że „chcę” często, to i często ruszam w podróż. Dobra promocja? Tęsknota za ciepłem? Kiełkujący w głowie pomysł na kolejną przygodę? Każdy powód jest dobry, bym zanurzyła się w mechanizmie wyszukiwarek lotów i noclegów na długie godziny. Praca zdalna daje mi możliwość, bym wyjeżdżała tam, gdzie chcę, na ile chcę i w terminie, jaki mi odpowiada, czyli niekoniecznie wtedy, gdy w podróż ruszają wszyscy urlopowicze. Zresztą, zimowanie poza Polską to najlepszy pomysł na wakacje! Do szczęścia potrzebny jest mi tylko laptop i internet na miejscu.
I tak, nie da się ukryć – praca w podróży bywa wybitnie męcząca. Z drugiej strony, gdyby nie taki tryb życia, na odwiedzenie wszystkich miejsc, w którym dzięki niej byłam, potrzebowałabym kilku, jeśli nie kilkunastu lat. Inna kwestia, że praca zdalna uczy mnie podróżowania w rytmie slow travel. Coraz mniej efektu FOMO, coraz częstsze wyjazdy, na których coraz więcej odpuszczam. Lubię zatrzymywać się w jednym miejscu na dłużej, by lepiej je poznać, nieco odpocząć i wcielać w życie nowe pomysły. W ten sposób zasiedziałam się ostatnio nad jeziorem Atitlan, gdzie na spokojnie pracowałam nad startem tej strony.
2. Pracuję w większym skupieniu…
Ktoś prosi Cię o radę, chce pogadać o prywatnych sprawach, jedna przerwa na kawę goni drugą. Tak już mam, że do wydajnej pracy potrzebuję maksymalnego skupienia. A wszystkie te sytuacje, w których ktoś odwraca moją uwagę, potrafią skutecznie wybić mnie z rytmu. Praca w biurze kojarzy mi się z ciągłym marnowaniem czasu na wszystko, co nie jest związane z rzeczywistymi obowiązkami. Może to lekka aspołeczność, może brak podzielności uwagi, a może po prostu cenię swój czas. Bez względu na to, czy jest to biuro we mieszkaniu, przestrzeń wspólna w hostelu czy kawiarnia na mieście – w takich warunkach po prostu pracuje mi się lepiej.
3. … dzięki czemu jestem bardziej wydajna
Wydajność, produktywność, efektywność… słowa, na widok i dźwięk których mi samej aż kręci się w głowie. Kiedy jednak po raz kolejny spotykam się z badaniami, według których pracownicy zdalni są dwukrotnie bardziej wydajni od pracowników biurowych – czuję się jak trochę jak bohaterka tego gifa.
W czym tkwi sekret wydajności osób pracujących zdalnie? Myślę, że to dobra mieszanka lepszych warunków do pracy (mniej stresu, spora elastyczność) i większego poczucia zobowiązania wobec klientów (większa presja, nastawienie na efekt). Kiedy pracujesz w biurze, wyniki Twojej pracy widać jak na dłoni. Pracując zdalnie musisz ciągle udowadniać, że to co robisz, to prawdziwa praca. W biurze, tak samo i w domu, możesz spalać godziny na przeglądaniu kotów w internecie. Tyle, że w biurze wiele rzeczy ujdzie Ci na sucho, a w pracy zdalnej doprowadzi do tego, że stracisz niezadowolonych klientów.
4. Nie tracę życia na transport
Fakt – dojazdy do pracy są jednym z głównych źródeł stresu dla naszego społeczeństwa. Naukowcy przekonują nawet, że im więcej czasu spędzamy w transporcie, tym mniejszą satysfakcję z pracy – i z życia ogólnie – odczuwamy. O ile krótka przejażdżka autobusem to nie koniec świata, ale już codzienne podróżowanie autobusem na drugi koniec miasta – już tak. Codzienne korki, uciekające tramwaje i miliony przesiadek niektórym z nas zjadają dwie godziny w ciągu dnia. Nie trzeba być mistrzem matematyki, by wyliczyć, że praca zdalna = dodatkowy dzień pracy gratis i to każdego tygodnia. Z praktycznych aspektów – w miesięcznych wydatkach nie muszę uwzględniać kosztów dojazdów do pracy. Pracując zdalnie robię też coś dobrego dla środowiska. Win-win!
5. Jestem panią swojego czasu
Praca zdalna to też wolność w zarządzaniu swoim własnym czasem. Są dni, kiedy budzę się, biorę prysznic, jem śniadanie i siadam do pracy. Kończę pracę i w tym samym momencie mam wolne. A czasem – tak jak wczoraj, do życia nadaję się od 10:00. Odpisuję na wiadomości, trochę pracuję, a zaraz później wychodzę na kawę. Po drodze wypadałoby wpaść na pocztę? A może zrobić szybkie zakupy? Nikogo nie proszę o pozwolenie, nikomu nie muszę się tłumaczyć. Czasem oznacza to, że pracuję wieczorami. Niekiedy kończy się to pracą w weekendy. Co w tym złego, skoro mam wtedy energię i chęci, a przede wszystkim – możliwość? Dobrze mi z taką elastycznością, zwłaszcza w podróży, kiedy nie muszę brać dnia urlopu, by wejść na wulkan, pójść nurkować czy skoczyć na plantację kawy.
6. Jestem swoim własnym szefem
Powyższy punkt to powód, który wymieniam jako pracujący zdalnie freelancer. Co rozumiem przez bycie własnym szefem? Zaletą pracy zdalnej jest to, że nie tylko steruję swoim własnym czasem, ale i – chyba przede wszystkim – swoją karierą. Poświęcam czas na pozyskiwanie klientów, szukanie nowych pomysłów na siebie i planowanie dalszej działalności. Pracując w biurze, mamy znacznie ograniczone pole manewru. To nie my decydujemy o wykonywanych zadaniach, nie my wybieramy klientów, z którymi chcemy pracować i nie dyktujemy warunków, które są dla nas najbardziej korzystne. Jako freelancer działam w pojedynkę, a wszystko co osiągam jest tylko i wyłącznie moją zasługą. Jak każdemu, tak i mi zdarzają się porażki, ale osiągane sukcesy smakują o wiele lepiej, gdy zapracuję na nie samodzielnie. Daje mi to ogromną satysfakcję.
7. Więcej mnie inspiruje
Tytuł tego punktu równie dobrze mógłby brzmieć: Mniej się nudzę/Mniej się boję/. Praca zdalna, a właściwie praca zdalna w podróży, jest dla mnie niewysychającym źródłem inspiracji i motywacji. Tak już mam, ale zbyt długie siedzenie w jednym miejscu okrutnie mnie dołuje i odbiera chęci do działania. Świeże bodźce są dla mnie jak tlen, dlatego tak bardzo lubię nawet niewielkie zmiany otoczenia i wyzwania, które spotykam w podróży. Inna kwestia, że – uwaga, mądrość – podróże uczą: innego spojrzenia na pewne sprawy, szukania nieszablonowych rozwiązań, kreatywności w działaniu. To w podróży wpadam na najlepsze pomysły, łapię energię, by wcielać je w życie i umacniam się w przekonaniu, że to co robię, ma sens.
Czy zamierzam przekonywać was o wyższości pracy zdalnej? W żadnym wypadku! Wręcz przeciwnie – wiem doskonale, że mimo wielu zalet, praca zdalna ma też swoje wady. I zwyczajnie, choć już w 2035 roku aż miliard z nas będzie pracować zdalnie, nie jest to praca dla każdego.
Aniu fajny wpis. I ja dążę do takiej wolności w pracy jak Ty. Mam dopiero jednego klienta, i wciąż szukam innych by stanąć na własne nogi i móc zwolnić się z etatu. Gratuluję Ci takiej wolności pracy. Pozdrawiam 🙂
To jeszcze raz, tym razem tutaj – powodzenia. 🙂 Początki, jak zawsze, są trochę pod górkę, ale wierzę, że odnajdziesz się w pracy zdalnej i będziesz zadowolona z podjętej decyzji.
Bardzo inspirujący i ciekawy artykuł. Mam podobne odczucia co do pracy zdalnej i zdecydowanie wolę pracować w ciszy i skupieniu z zacisza własnego domu. W hałaśliwym i tętniącym życiem openspace trudniej mi się skupić, więcej czynników mnie rozprasza. Obecnie pracuję zdalnie tylko ze względu na pandemię, ale nie wyobrażam sobie powrotu do biura i dalszej pracu w korporacji. Szukam na siebie innego pomysłu, tak aby być sobie sterem i okrętem i pracować samodzielnie z dowolnej lokalizacji.
Dziękuję za miłe słowa 🙂 W czasach pandemii jeszcze bardziej doceniam możliwość pracy zdalnej. Powodzenia w szukaniu własnej ścieżki!